czwartek, 19 czerwca 2014

Wieczorek poetycki

Pokój Dan, perspektywa Danielle

-Dan, wstawaj, mamy problem.- poczułam jak ktoś delikatnie trzęsie mną i od razu wyprostowana usiadłam na łóżku z szeroko otwartymi oczami.
-Kto nie żyje?- palnęłam, patrząc na zatroskaną twarz Liam'a.
-Co? A, nie. Wszyscy jeszcze żyją, ale blisko było.- westchnął i usiadł obok mnie.
-Jak to? Czemu tak mówisz?- zdziwiłam się i przejechałam palcami po lokach, które opadały mi na twarz.
-Właśnie musiałem zainterweniować, bo Sophie zabiłaby Louisa.- powiedział mrugając kilkakrotnie.
Spojrzałam na niego zdziwiona i położyłam dłoń na jego ramieniu.
-Wszystko dobrze?- spytałam upewniając się, czy nie uszkodziła też mojego narzeczonego.
-Tak, ale nigdy nie sądziłem, że ona ma w sobie tyle energii. Zobacz, wbiła mi paznokcie w ramiona.- zrobił minkę smutnego psiaka, na co ja z przejęciem otworzyłam szeroko oczy.
-Oooojej, chodź tu do mnie misiaku!- wyciągnęłam do niego ręce, a po chwili leżałam z głową na jego torsie, a on bawił się moimi lokami.
-Dan, lubisz zakłady, prawda?- spytał tak nagle, że musiałam się podnieść, by sprawdzić czy niczego nie brał.
-No w sumie tak. Czemu pytasz?- zapytałam i jednym palcem błądziłam po jego brzuchu.
-Założymy się, że do końca wakacji będziemy mieli wśród znajomych nową parę?- zabawnie poruszył brwiami, a ja parsknęłam i wróciłam do poprzedniej pozycji.
-Okey, ja stawiam, że nie. Clem i Soph są za bardzo uparte, poza tym nie zapominaj, że Black ma chłopaka.
-Chłopak nie ściana- przewrócił oczami- poza tym jest jeszcze Sophie.
-Skarbie, myślę, że mimo wszystko to Clem prędzej by uległa.
-Możliwe...- westchnął i wtulił bardziej we mnie.- może zrobimy wieczorek zapoznawczy, żeby się poznali?
-Chyba za wszelką cenę chcesz wygrać, co?- zachichotałam.
-Może... Poza tym, wymyślę ci taką karę, że się nie pozbierasz.
-Już się nie mogę doczekać.- wymruczałam i pocałowałam go prosto w usta.
-Kocham cię.- powiedział niewyraźnie Li, nie odrywając swoich ust od moich.

Pokój Clem, perspektywa Clementine

-Możesz w końcu usiąść?- znudzona  zapytałam Sophie, która chodziła w kółko po moim pokoju i trzymała się za głowę.
-Jak ty możesz się tak zachowywać?! Przed chwilą powiedziałam ci, że ten cały Louis jest popieprzony, a ty spokojnie malujesz sobie paznokcie!- krzyczała na mnie już cała czerwona na twarzy.
-So, dla ciebie prawie każdy jest popieprzony i wygląda jak pedał.
-Ale on to naprawdę ciężki przypadek.- odparła i opadła na łóżku obok mnie.
-Przystojny chociaż?- spytałam.
-Pff... Już nawet twój Josh jest przystojniejszy.- prychnęła.
-Czy ty właśnie komplementowałaś mojego chłopaka?- pisnęłam udając entuzjazm.
-Proszę cię, to że powiedziałam, że Josh jest przystojniejszy od Louisa, to nie znaczy, iż jest ciachem. Bo nie jest.- powiedziała tak, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
-Dramatyzujesz.- mruknęłam, a w tym samym momencie rozdzwonił się mój telefon.
-To Joshua.- Sophie podała mi telefon, a ja wpatrywałam się w niego chwilę i pokręciłam głową na nie.
-Halo?- powiedziała do słuchawki White. -Nie, nie ma jej w pobliżu. Właśnie całuje się z... Harrym.- wybałuszyłam na nią oczy i zgromiłam wzrokiem, ale dalej nie próbowałam zabrać jej słuchawki. -tak, posłuchała się mojej rady i znalazła w końcu przystojnego chłopaka...

W tym samym czasie, perspektywa Niall'a

Gdy w końcu skończyłem sprzątać po śniadaniu, do kuchni weszli Dan i Liam. Uwielbiam ich. Są tacy słodcy i kochani. Czasem zazdroszczę kumplowi Dan. Ona jest po prostu wspaniała i zawsze mogę do niej przyjść, gdy mam jakiś problem. Jak się dowiedzieliśmy, jej przyjaciółki już nie są takie urocze. Dokładnie pamiętam dzień, w którym dowiedzieliśmy się, że we Francji będziemy z nimi mieszkać.

-Chłopaki, musimy wam coś powiedzieć.- podczas zwyczajnego popołudnia w naszym domu, ja, Lou, Zayn i Harry siedzieliśmy w salonie i oglądaliśmy jakiś mecz, gdy nagle do pokoju weszli trzymając się za ręce Liam i Dan. Byli uśmiechnięci, a szczególnie od Dan biło szczęści. A co ja gadam, ona zawsze taka jest.
-Kurwa Liam, mówiłem, że wujkiem nie chcę zostać!- krzyknął Zayn, a Dan i Liam zaczęli się panicznie śmiać.
-Spokojnie Zaynee, nie jestem w ciąży.- Dan powiedziała spokojnie do Malika, a ten odetchnął z ulgą.
-W sumie to... Zayn! Ich dziecko miałoby czterech najlepszych wujków na świecie, a poza tym świetnych rodziców, nie wiem czemu się tak sprzeciwiasz.- wtrąciłem.
-Niall ma rację. Mnóżcie się gówniarze..- stwierdził Lou i ruchem ręki pokazał im, żeby się przesunęli.
-Co za idiota.- Liam zaczynał się powoli denerwować, ale na nasze szczęście Dan od razu go uspokoiła.
-Spokojnie skarbie, przecież tylko żartują- dała mu całusa w policzek, a znowu był tym szczęśliwym i zakochanym Daddy'm.- chcielibyśmy wam powiedzieć, że we Francji nie będziemy sami...- powiedziała Peazer i błagająco spojrzała na Liam'a.
-A więc jednak ciąża.- westchnął Harry, niczym rasowy ginekolog.
-Chłopaki cholera, nie ma żadnej ciąży!- wrzasnął Liam.
-Zayn, Niall, Harry, Danielle zauważyliście, że ostatnio ktoś tu ma duże wahania nastroju i strasznie dużo je?- zapytał nas Louis.
-W sumie to... Nie.- stwierdziłem, a w pokoju rozniósł się odgłos plasku, bo chłopcy zrobili klasycznego face palm'a. 
-No więc będą tam też przyjaciółki Dan.-w końcu Liam się wypowiedział i w tym momencie zaczęło robić się piekło. Harry jak to Harry, zaczął pytać czy są ładne, Louis darł się, że będzie miał więcej znajomych na Facebook'u od Zayn'a, skoro pozna jeszcze je (nie wiem czemu tak wymyślił, przecież Zayn też może je zaprosić do znajomych), Malik zapytał czy potrafią dziergać swetry, bo on najbardziej lubi robione własnoręcznie, a ja jako, że jestem smakoszem zapytałem:
-Będą robić mi śniadanie?
-Cisza!- wrzasnął Liam. 
-Odpowiadając na wasze pytania: Zayn nie, nie potrafią, Louis bardzo możliwe, Niall jak je poprosisz to raczej tak, Harry tak, są bardzo ładne. 
-Więc będziemy mieli siostry!- Harry pisnął i przytulił się do Zayn'a, który spojrzał na niego z obrzydzeniem. 
-Ciebie już możemy posądzić o kazirodztwo.
-Nic nie wykluczam, żeby nie było.- uśmiechnął się i w ten swój zboczony sposób poruszył brwiami.
-Zanim jednak zdecydujecie się być z nimi rodziną, musicie wiedzieć kilka rzeczy... 


-
NIAAAAAAAAAAAALL!- krzyknął mi wprost do ucha Malik tak głośno, że spadłem z wrażenia z krzesła.
-Pojebało?- zbulwersowałem się.
-A ty ogłuchłeś?- przewrócił oczami Liam i pomógł mi się podnieść. 
-O co chodzi?- spytałem i otrzepałem się z kurzu, którego jest tu po pachy, bo nie zdążyliśmy jeszcze nic posprzątać.
-Przegrałeś.- wyjaśnił krótko Harry i wrócił do przeglądania gazety. Ciekaw jestem kiedy ten frajer się francuskiego nauczył, ale nie wtrącałem się.
-W co przegrałem?
-Graliśmy w "Kto pierwszy powie ja nie idę".- zamlaskał Louis i poklepał mnie po plecach.
-Ale ja nic nie słyszałem!
-No właśnie, dlatego przegrałeś.- Liam zajął miejsce obok mnie i nalał sobie pełną szklankę soku pomidorowego. Nie wiem jak można to pić. Ohyda.
-Więc gdzie mam iść?- spytałem, bo nie chciałem się kłócić z tymi głupkami, ale kiedy oni z zadziornymi uśmieszkami spoglądali na siebie,wiedziałem, że ma przerąbane. 
-Dan stwierdziła, że można zorganizować dziś "wieczorek poetycki", żeby się wszyscy zapoznali. Co prawda Louis już poznał Sophie, nawet bardzo- odchrząknął Liam, a na usta Louis'a wpłynął leniwy uśmiech- a ty kolego masz najważniejsze zadanie.- poklepał mnie po plecach, a ja po przetworzeniu sobie jego słów zdałem sobie sprawę co się święci.
-Nie!- krzyknąłem- Nie ma mowy, nie pójdę do nich! Clementine prawie mnie dziś zabiła!
-Prawie robi dużą różnicę.- stwierdził Zayn, a reszta przytaknęła- poza tym, czy Danielle nie chodziło o "wieczorek zapoznawczy" Liam?
-Co ty, z naszego Daddy'ego debila robisz?- zapytał Harry, a my się zgodziliśmy.
-No Niall, jedziesz.- uśmiechnął się złośliwie Louis, a ja przewróciłem oczyma i wstałem od stołu.
-Może chcesz zbroję, bo idziesz na pewną śmierć!- krzyknął jeszcze za mną Malik, a ja tylko pokręciłem głową i udając chojraka biegiem ruszyłem do pokoju Clementine, który był na samej górze. Nie ukrywam, że pod drzwiami zacząłem odmawiać modlitwy, ale w duchu śmiałem się z samego siebie "Niall, nie może być tak źle... chyba".  Kilka razy podnosiłem rękę, by zapukać, ale po usłyszeniu ich głośnej rozmowy postanowiłem, że jeszcze chwilę tam postoję.

-Przystojny chociaż?- poznałem głos Clementine, która się dziś na mnie wydzierała w kuchni.
-Pff... Już nawet twój Josh jest przystojniejszy.- prychnęła prawdopodobnie Soph
-Czy ty właśnie komplementowałaś mojego chłopaka?- pisnęłam Clem-Proszę cię, to że powiedziałam, że Josh jest przystojniejszy od Louisa, to nie znaczy, iż jest ciachem. Bo nie jest. Krótka Niall'owa analiza- Clem ma chłopaka, Sophie raczej go nie lubi, skoro tak o nim mówi, a do tego nie cierpi Louisa...
-To Joshua.- po krótkim dzwonku telefonicznym, ktoś w końcu odebrał.
-Halo?- powiedziała do słuchawki White. -Nie, nie ma jej w pobliżu. Właśnie całuje się z... Harrym.- HARRYM?! Czy ona igra z ogniem, czy chce wkurzyć osobę , z którą rozmawia przez telefon- tak, posłuchała się mojej rady i znalazła w końcu przystojnego chłopaka... - a więc Joshua, to chłopak Clementine. Kiedy usłyszałem kroki w pobliżu drzwi, zapukałem, żeby nie zorientowały się, że tu stoję.
-Wchodzić!- krzyknęła Clem i już miałem zaciskać dłoń na klamce, gdy Sophie stanowczo zaprotestowała.
-Nie wchodzić! Clem, a jak to jeden z nosicieli świńskiej grypy?- usłyszałem szepty tuż pod drzwiami.
-Ostatecznie to Danielle.- westchnęła Black i otworzyła mi drzwi.
-Co?- powiedziała z tym swoim amerykańskim akcentem.
-Dziś wieczorem robimy wieczorek poetycki.- powiedziałem i dumnie wypiąłem pierś, wszak jeszcze żyłem.
-Poetycki? Nie chodzi ci o zapoznawczy?- zdziwiła się blondynka.
-Co ty z Liam'a chcesz debila zrobić?- zacytowałem Zayn'a.
-Niech ci będzie.- przewróciła oczami Clementine, a Soph, która za nią stała i przyglądała mi się, szepnęła jej coś na ucho, przez co zachichotała- zjawimy się.- rzuciła i zatrzasnęła mi drzwi przed nosem, a ja odetchnąłem i otarłem z czoła pot.

Przed wieczorkiem zapoznawczym, perspektywa Harr'ego

Kiedy wylegiwałem się w swoim pokoju i przeglądałem każdy możliwy portal społecznościowy, nagle do mojego królestwa wpadł Louis trzymający wieszaki z ciuchami.
-Stary, ja ci tego prasować nie będę.- od razu zapowiedziałem, na co on tylko się zaśmiał.
-Musisz mi pomóc.- przyznał krótko, a ja zrzuciłem laptopa ze swoich kolan i wyprostowany usiadłem na łóżku.- zostałeś ostatnio wybrany na najlepiej ubranego nastolatka w Anglii, więc powiedz, która lepsza?- przyłożył do siebie zieloną koszulę w pasy i czerwoną w kratę, a ja dumny z jego pochwały wstałem i za rękaw pociągnąłem w stronę swojej szafy.
-Zobacz to- podałem mu najlepsze ciuchy jakie miałem i wróciłem do leżakowania.- tak właściwie to czemu tak ci zależy? przecież nigdy nie obchodzi cie twój wygląd.- najwyraźniej speszyłem go tą uwagą, bo strasznie długo zajęło mu wkładanie tej koszuli.
-Tak po prostu, dziś mamy ten wieczorek i pomyślałem, że nie chcę wyglądać gorzej od was.- powiedział jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Podejrzliwie mu się przyglądałem, a kiedy uciekał od mojego spojrzenia wstałem i chwyciłem go za ramiona.
-Mów!
-Weź przestań, chcę po prostu wyglądać dobrze, bo ostatnio stylistka mówiła, że musi za mnie oczami świecić, bo w dresach chodzę, a ty od razu coś podejrzewasz.- przewrócił oczami i zepchnął moje dłonie z jego barków po czym podszedł po lustra i postawił kołnierzyk błękitnej koszuli, po czym podwinął rękawy i obrócił się w moją stronę. 
-Może być?- spytał z nadzieją w oczach.
-Brałbym.- poruszyłem zabawnie brwiami i zaśmiałem się, gdy Louis nazwał mnie "pedałem".
-Taylor ci nie wystarcza i bierzesz się za chłopaków?- zapytał.
-Nic nie mów... Wkurza mnie jak nigdy dotąd. Czepia się o wszystko, dzwoni co piętnaście minut i co gorsza- chce tu przyjechać.
-Nie! Jak ona tu przyjedzie to ja się wyprowadzam!- krzyknął i przerwał zapinanie guzików pod szyją. 
-Ja chyba też.- westchnąłem.
-To po co dalej z nią jesteś?- spytał i się dziwacznie na mnie spojrzał.
-Bo wciąż jest zajebiście ładna...
-I pusta.- przerwał mi.
-Ale ma dużo kasy.- wzruszyłem ramionami. Louis w ciszy skończył zapinać guziki i odwrócił się w moją stronę.
-Czy ty kiedyś skończyć zachowywać się jak idiota? Zrozumiesz czym jest miłość?- spytał, a ja na ostatnie słowo się skrzywiłem.
-Pozwól, że nie odpowiem. Ale dziś spotkałem jedną dziewczynę. Żebyś ty ją widział! śliczna i do tego z charakterem.- rozmarzyłem się na wspomnienie o brunetce, którą spotkałem dziś rano. 
-Zdążyłeś zapytać o stan konta?- nabijał się ze mnie, a ja spiorunowałem go wzrokiem.-No dobra, sorry stary. Wiesz przynajmniej jak się nazywa?
-Może- mruknąłem i uśmiechnąłem się cwanie wiedząc, że ciekawość Louis'a jest teraz ogromna. Zacząłem gapić się w swój telefon, a zrezygnowany Tomlinson wyszedł, lekko zatrzaskując drzwi, a ja w tym samym momencie odłożyłem telefon i jednym rucham usiadłem na łóżku, przecierając swoją twarz.
  To nie jest tak, że uważam miłość za coś złego. Zazdroszczę czasem Liam'owi i Dan tych czułych gestów, słodkich słówek i zakochanego wzroku. Sam jednak chyba się do tego nie nadaję. Nie jestem zbytnio odpowiedzialny, szybko się nudzę dziewczynami i nie lubię ciągłej kontroli. Sam też nie wiem, czy uda mi się zakochać. A nawet gdyby, czy ta dziewczyna miałaby ze mną dobrze? W sensie odpowiednia ilość troski i opieki. Bo na dziewczynom bardzo na tym zależy, prawda?
  Kiedy wybiła siódma, zszedłem na dół, gdzie miał się odbyć ten cały "wieczór poetycki", a raczej zapoznawczy, ale z Daddy'ego nikt głąba nie będzie robił. Nalałem sobie coli i usiadłem obok Zayn'a, bo dziewczyn jeszcze nie było. Po krótkiej pogawędce z nim i Niall'em z góry pojawiły się dwie podobno bardzo wredne istotki i Danielle. Pierwsza- niższa blondynka, która gromiła wzrokiem Louis'a, która wcale nie wygląda na strasznie groźną. Mój wzrok powędrował troszkę wyżej, na twarz... Dziewczyny którą widziałem dziś rano! Wyglądała jeszcze bardziej uroczo w kwiaciastej spódniczce, no i bez kosmyków włosów, które przyklejały się do jej twarzy. Uśmiechała się. Do mnie. Uczucie, które zalało moje ciało było takie łagodne i przyjemne jak ona, ale jednocześnie wiedziałem, że jest coś nie tak. Dlatego zachowałem się jak rasowy gamoń i tak po prostu zignorowałem ją. "Wiesz, że jesteś palantem?" zapytało moje drugie Ja. "Wiem".- pomyślałem i starałem skupić się na tym co mówi Danielle, jednak w duchu cieszyłem się, że przede mną stoi ta dziewczyna.

Perspektywa Sophie 

Po tym jak Danielle przedstawiła mnie i Clem tym gamoniom, bodajże Niall zaproponował żebyśmy zagrali w butelkę, a jako, że w szybkim tempie wypiłam dwa drinki (sorry, ale bez nich, bym nie wytrzymała w towarzystwie One Direction) chętnie się zgodziłam. Zasiedliśmy w dużym kole i popijając kolorowe drinki zaczęliśmy grę. Oczywiście homosy z 1D zadawali pytania typu "Kiedy pierwszy raz się upiłeś" lub "wolisz całowanie z języczkiem czy bez". Dla nich to było upiornie śmieszne, a ja z Clem prawie zasypiałyśmy. Prawie, bo nagle szyjka butelki wskazała na moją przyjaciółkę, a ja zaciekawiona czekałam cóż to wymyśli Harry. Chwilę mierzyli się spojrzeniami, aż w końcu z ust Styles'a padło pytanie:
-Masz chłopaka?- eee... Panie Harry, mogłeś wymyśleć coś lepszego. Znudzona chwyciłam za swój kubek i przyjrzałam się Clem, która przez chwilę z podejrzanym uśmiechem patrzyła na Styles'a. 
-Jeśli nie chcesz mówić, to nie musisz.- wtrącił się Niall i przyjaźnie uśmiechnął się w jej stronę. Ten gest sprawił, że w moich statystykach "Którego członka 1D zabić najpierw", narazie "awansował" na czystą pozycję. Zayn nie jest jeszcze klasyfikowany, Liam tym bardziej, ale to jest mój braciszek, więc nie muszę nic tłumaczyć. Drugie miejsce zajmuje Harry, za to durne pytanie, a pierwsze... Tam, tara, tam LOUIS TOMLINSON! I podejrzewam, że pierwsze miejsce do końca wakacji pozostanie to samo. 
-Nie spoko, mam chłopaka, ma przylecieć na ślub, więc na pewno go poznasz.- uśmiechnęła się w ten swój uroczy sposób. 
-Z wielką chęcią.- wysyczał i przez chwilą mierzyli się spojrzeniami, dopóki Clem nie chwyciła butelki i zakręciła ją tak, że wskazywała Loczka. 
-Pytanie.- powiedział szybko.
-Masz dziewczynę?
-Tak, ale Harr'emu podoba się jakaś dziewczyna, którą spotkał...- krzyknął Louis. 
-... w mieście, tak, ale mam dziewczynę i bardzo ją kocham.- powiedział troszkę, jakby miał również przekonać samego siebie. Clem nie wałkowała dalej tematu i pozwoliła grze toczyć się dalej. Po kilku kolejkach szyjka butelki po piwie wskazała na mnie. 
-Wyzwanie.- ponieważ wypiłam kilka, czułam się bardzo odważna, więc wybrałam jako pierwsza tego wieczoru wyzwanie. 
-Chłopaki, narada!- krzyknął Zayn i pognał z psiapsielami do kuchni. 
-Na twoim miejscu bałabym się.- ziewnęła Danielle. 
-Czego? Myślisz, że mnie pogryzie?- zrobiłam wystraszoną minę, a ona się zaśmiała. Gdy już chciała coś powiedzieć, chłopcy wrócili i tylko machnęła ręką. 
-Dobra, jako zespół, postanowiliśmy, że ty, Clementine i Danielle, będziecie musiały spędzić trzy dni z grafikiem, który my opracujemy. 
-Pod jednym warunkiem.- powiedziała Clem.- wy również spędzicie trzy dni na tej samej zasadzie. Możemy zrobić tak, że wy zaczynacie swoimi trzema dniami, a potem nasza kolej. Co wy na to?
W sumie to dobry pomysł. Już ja im przygotuję wspaniały grafik!
-Stoi.- powiedzieli chórem, a my z Danielle i Clem uśmiechnęłyśmy się do siebie tajemniczo. To będą piękne trzy dni... 

*** 
Długi i męczący, ale jest. Mam nadzieję, że i Wy będziecie. Komentujcie, klikajcie +1, chodź nie wiem czemu to służy i cieszcie się ze mną początkiem wakacji ^^



Szablon by S1K